Hej kochani :*
Dużo myślałam nad tym i postanowiłam zawiesić bloga na czas nieokreślony.
Gdy czytałam blogi innych dziewczyn zobaczyłam jak one świetnie piszą i mają do tego talent. Porównałam do ich blogów, swojego. Doszłam do wniosku, że nie mam talentu pisarskiego i to co piszę jest po prostu złe. Może za kilka lat nauczę się więcej, ale teraz nie ma to sensu.
Przepraszam jeśli kogoś zawiodłam (chociaż wątpię w to) i na pewno nie przestanę czytać waszych opowiadań, które są po prostu świetne. Dziękuje za te kilkanaście komentarzy i dobrych słów.
Do zobaczenia kiedyś. <3
niedziela, 24 maja 2015
niedziela, 26 kwietnia 2015
Rozdział 2
Jadąc z Markusem do naszego rodzinnego miasta cały czas zastanawiałam się skąd Markus zna Richarda i Severina.
-Skąd znasz chłopaków ?- zapytałam pierwsza po prawie półtorej godzinie jazdy.
-Poznaliśmy się w szpitalu-odpowiedział. Miał kamienną twarz. Nie mogłam z niej wyczytać żadnych emocji.
-Byłeś na coś chory?- wiem, że brnę w temat, na który on nie chce rozmawiać, ale ja jestem upartą osobą więc muszę znać szczegóły. Markus wciąż nie odpowiedział na moje pytanie. Aż tak go uraziłam ? -Markus, przepraszam nie powinnam pytać. Każdy ma w swoim życiu sytuacje o których wolałby zapomnieć- cały czas obserwowałam jego twarz. Uśmiechnął się lekko a to już coś.
-Lucie powiem ci wszystko, obiecuję. Ale nie teraz. To nie jest dobry moment.
-Jasne. Nie naciskam- serio? Lucie! Przecież ty nie rezygnujesz. No ale z drugiej strony rozumiem go. Mam nadzieję, że mi zaufa.
-A ty mi opowiesz co było przed tym dupkiem, który cię wykorzystał? - o nie. Markusowi powiedziałam tylko o Florianie. On też ma prawo znać całą moją historię. Ja chce, więc on też.
-Opowiem ci kiedy indziej-odpowiedziałam mu podobnie. Zaśmiał się lekko. A może te wakacje nie będą takie złe?
Od ponad dwóch godzin siedzieliśmy we czwórkę w barze w centrum Freyung. Nie potrzebnie się bałam. Chłopaki są naprawdę fajni. Miło mnie przywitali, a później wybraliśmy się na piwo. Od samego początku zwróciłam uwagę na oczy Severina. Nie mogłam się oprzeć i cały czas przyglądałam się skoczkowi. Muszę przyznać, że spodobał mi się. STOP! Lucie!
-Co o tym myślisz Lucie? - zapytał Severin. Otrząsnęłam się. O czym on mówił?
- O czym? - zapytałam - Przepraszam, zamyśliłam się.
- Nie da się nie zauważyć - zaśmiał się mężczyzna z najpiękniejszymi oczami na tym cholernie niesprawiedliwym świecie - Zaproponowałem ci wyjście na spacer, ale jak widać myślisz teraz o innym chłopaku więc to chyba będzie nieaktualne.
- Skąd wiesz o czym myślę?
- Czyli mam rację ?
- Nie! Oczywiście, że nie - zaprzeczyłam. Rozbawił mnie ten mój protest. Czemu tak zareagowałam?
- No to się zbieraj, bo niedługo się ściemni. - nie musiał mi powtarzać tego dwa razy, bo po minucie już stałam przy drzwiach.
-Skąd znasz chłopaków ?- zapytałam pierwsza po prawie półtorej godzinie jazdy.
-Poznaliśmy się w szpitalu-odpowiedział. Miał kamienną twarz. Nie mogłam z niej wyczytać żadnych emocji.
-Byłeś na coś chory?- wiem, że brnę w temat, na który on nie chce rozmawiać, ale ja jestem upartą osobą więc muszę znać szczegóły. Markus wciąż nie odpowiedział na moje pytanie. Aż tak go uraziłam ? -Markus, przepraszam nie powinnam pytać. Każdy ma w swoim życiu sytuacje o których wolałby zapomnieć- cały czas obserwowałam jego twarz. Uśmiechnął się lekko a to już coś.
-Lucie powiem ci wszystko, obiecuję. Ale nie teraz. To nie jest dobry moment.
-Jasne. Nie naciskam- serio? Lucie! Przecież ty nie rezygnujesz. No ale z drugiej strony rozumiem go. Mam nadzieję, że mi zaufa.
-A ty mi opowiesz co było przed tym dupkiem, który cię wykorzystał? - o nie. Markusowi powiedziałam tylko o Florianie. On też ma prawo znać całą moją historię. Ja chce, więc on też.
-Opowiem ci kiedy indziej-odpowiedziałam mu podobnie. Zaśmiał się lekko. A może te wakacje nie będą takie złe?
***
Od ponad dwóch godzin siedzieliśmy we czwórkę w barze w centrum Freyung. Nie potrzebnie się bałam. Chłopaki są naprawdę fajni. Miło mnie przywitali, a później wybraliśmy się na piwo. Od samego początku zwróciłam uwagę na oczy Severina. Nie mogłam się oprzeć i cały czas przyglądałam się skoczkowi. Muszę przyznać, że spodobał mi się. STOP! Lucie!
-Co o tym myślisz Lucie? - zapytał Severin. Otrząsnęłam się. O czym on mówił?
- O czym? - zapytałam - Przepraszam, zamyśliłam się.
- Nie da się nie zauważyć - zaśmiał się mężczyzna z najpiękniejszymi oczami na tym cholernie niesprawiedliwym świecie - Zaproponowałem ci wyjście na spacer, ale jak widać myślisz teraz o innym chłopaku więc to chyba będzie nieaktualne.
- Skąd wiesz o czym myślę?
- Czyli mam rację ?
- Nie! Oczywiście, że nie - zaprzeczyłam. Rozbawił mnie ten mój protest. Czemu tak zareagowałam?
- No to się zbieraj, bo niedługo się ściemni. - nie musiał mi powtarzać tego dwa razy, bo po minucie już stałam przy drzwiach.
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Cześć! :)
Na początku chciałam baaardzo podziękować za te nieliczne, ale ważne dla mnie komentarze.
Dzisiaj taki baardzo krótki rozdział. W ogóle nie mogłam się skupić przez ostatnie dni i za każdym razem jak pisałam cokolwiek nie wychodził mi w miarę dobry rozdział. Czekam na komentarze!!!
Piszcie szczerze co o tym sądzicie i obiecuje, że 3 rozdział będzie dłuższy :)
KOMENTUJCIE PROSZĘ. JEST TO DLA MNIE WIELKĄ MOTYWACJĄ DO PISANIA.
niedziela, 19 kwietnia 2015
Rozdział 1
Włosy perfekcyjnie ułożone, worki pod oczami po nocnych przygodach zakryte, więc można iść na spotkanie ze śmiertelnikami i światem rzeczywistym. Nie wiem czemu jeszcze o nim rozpamiętuje. To było kilka miesięcy temu. Potrzebowałam wsparcia a on perfidnie to wykorzystał. Lucie musisz się wziąć w garść. Spojrzałam na zegarek. Ósma czterdzieści dwie. Za niecałe dwadzieścia minut mam zajęcia na uczelni. Na pewno nie zdążę. Już wiem, że ten dzień nie będzie najlepszy. Na dodatek szykuje się pogawędka z wykładowcą, panem Leopoldem Wagnerem. Jest to wyjątkowy człowiek bo martwi się o swoich uczniów. Jeżeli nie ma ich więcej niż kilka dni to próbuje się z nimi skontaktować i być pewnym, że są bezpieczni. Do mnie też dzwonił. Na uczelni nie było mnie wystarczająco długo by zaczął się martwić. A przy okazji, studiuję dziennikarstwo. Dotarłam na uczelnie równo o dziewiątej.
-Lucie Witt jak zawsze punktualna
-Witaj Markus - przywitałam się z kolegą z roku. Markus był jedyną osobą, która złapała ze mną kontakt w Berlinie. Freyung jest pięknym miastem, w którym się wychowałam, ale nie było tam dla mnie przyszłości. Postanowiłam coś zmienić w swoim życiu i oto jestem.
- Marnie wyglądasz. Powinnaś odpocząć-stwierdził Markus
-Odpoczywałam już wystarczająco długo. Z resztą niedługo koniec drugiego roku.
-Masz zamiar gdzieś jechać?
-Znasz mnie. Cały wolny czas spędzę na leżeniu w łóżku-zaśmiałam się.
-Chciałbym żebyś pojechała ze mną do Freyung-czy ja się przesłyszałam?- Odwiedziłabyś rodziców przy okazji ja też no i... byśmy więcej czasu spędzili razem-czy ja mu się podobam?- a poza tym wpadnie na kilka dni do mnie Richard i może Severin. Musisz ich poznać. Mimo, że są skoczkami to nieźli kumple z nich.- Zatkało mnie totalnie. Richard? Severin?
-Markus nie zrozum mnie źle, ale na obecną chwilę nie śpieszno mi do nowych znajomości z mężczyznami- powiedziałam mu prawdę. Czemu nikt nie potrafi tego zrozumieć?
-Lucie, przecież nie każe ci z nimi flirtować tylko zapoznać się.
-Ale Mar-chciałam dokończyć ale mi przerwał
-Będę nad tobą czuwał. Nie pozwolę żeby stała ci się krzywda.- to mnie zaskoczyło. Owszem. Markus jest przystojny, miły, inteligentny. Posiada wszystkie cechy jakie powinien mieć idealny mężczyzna, ale ja nic do niego nie czuje. Nie chcę go zranić w żaden sposób.
-Co? Na co?-teraz już mam pewność, że spał- aa wyjazd? Co? Naprawdę? Lucie tak się cieszę. Obiecuję, że będą to twoje najlepsze wakacje-oo nie! Tylko nie to. Ja już wiem jak to facet obiecuje.
Szybko pożegnałam się z Markusem i zaczęłam mieć wątpliwości czy dobrze robię. Przecież on ewidentnie coś do mnie czuje a ten wyjazd robi mu nadzieję. Boże co ja zrobiłam.
-Lucie Witt jak zawsze punktualna
-Witaj Markus - przywitałam się z kolegą z roku. Markus był jedyną osobą, która złapała ze mną kontakt w Berlinie. Freyung jest pięknym miastem, w którym się wychowałam, ale nie było tam dla mnie przyszłości. Postanowiłam coś zmienić w swoim życiu i oto jestem.
- Marnie wyglądasz. Powinnaś odpocząć-stwierdził Markus
-Odpoczywałam już wystarczająco długo. Z resztą niedługo koniec drugiego roku.
-Masz zamiar gdzieś jechać?
-Znasz mnie. Cały wolny czas spędzę na leżeniu w łóżku-zaśmiałam się.
-Chciałbym żebyś pojechała ze mną do Freyung-czy ja się przesłyszałam?- Odwiedziłabyś rodziców przy okazji ja też no i... byśmy więcej czasu spędzili razem-czy ja mu się podobam?- a poza tym wpadnie na kilka dni do mnie Richard i może Severin. Musisz ich poznać. Mimo, że są skoczkami to nieźli kumple z nich.- Zatkało mnie totalnie. Richard? Severin?
-Markus nie zrozum mnie źle, ale na obecną chwilę nie śpieszno mi do nowych znajomości z mężczyznami- powiedziałam mu prawdę. Czemu nikt nie potrafi tego zrozumieć?
-Lucie, przecież nie każe ci z nimi flirtować tylko zapoznać się.
-Ale Mar-chciałam dokończyć ale mi przerwał
-Będę nad tobą czuwał. Nie pozwolę żeby stała ci się krzywda.- to mnie zaskoczyło. Owszem. Markus jest przystojny, miły, inteligentny. Posiada wszystkie cechy jakie powinien mieć idealny mężczyzna, ale ja nic do niego nie czuje. Nie chcę go zranić w żaden sposób.
***
Cały czas zastanawiałam się nad propozycją Markusa. Jechać ? Nie jechać? Pobiegłam po komórkę i z prędkością światła wybrałam odpowiedni numer.
-Halo?- chyba go obudziłam.
-Zgadzam się-odpowiedziałam-Co? Na co?-teraz już mam pewność, że spał- aa wyjazd? Co? Naprawdę? Lucie tak się cieszę. Obiecuję, że będą to twoje najlepsze wakacje-oo nie! Tylko nie to. Ja już wiem jak to facet obiecuje.
Szybko pożegnałam się z Markusem i zaczęłam mieć wątpliwości czy dobrze robię. Przecież on ewidentnie coś do mnie czuje a ten wyjazd robi mu nadzieję. Boże co ja zrobiłam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć wam !
Tak oto jest 1 rozdział :D
Zmieniłam wygląd bloga.
Nie ma zakładki "bohaterowie", ponieważ zaczynam na blogerze i dopiero nauczyłam się dodawać posty. WOOW :D
Uwaga: Markus w opowiadaniu nie jest Markusem Eisenbichlerem :)
KOMENTUJCIE PROSZĘ. JEST TO DLA MNIE WIELKĄ MOTYWACJĄ DO PISANIA. <3
Oto fikcyjny Markus :)
sobota, 18 kwietnia 2015
Prolog
Kolejna nie przespana noc.
Kolejny raz wylewam łzy w poduszkę.
Kolejny raz użalam się nad sobą.
Kolejny raz odrzucam czyjąś pomoc.
Nie potrafię już normalnie żyć, funkcjonować. Cały czas mam do siebie żal, że mu zaufałam.On mnie po prostu wykorzystał. Jestem pewna, że prowadzi dziennik z naszymi imionami. Imionami dziewczyn, które cały czas wykorzystuje. Fajnie mieć taką pamiątkę, co ? Myślałam, że po tak trudnym okresie w moim życiu mnie wesprze. Da choć odrobinę miłości, ciepła i bezpieczeństwa. Od dziecka byłam naiwna. Jak mogłam mieć nadzieję, że ktoś mnie pokocha ? Takiej jak ja, nikt by nie pokochał. Czemu się nie domyśliłam ? Jestem Lucie Witt. Naiwna dwudziesto trzy latka.
Witam :)
To mój pierwszy blog z opowiadaniem.
Bądźcie dla mnie wyrozumiałe :D
Wiem, że prolog jest bardzo krótki ale postaram się napisać 1 rozdział w miarę długi :)
Jeżeli czytacie to proszę komentujcie bo nie wiem czy mam dla kogo pisać.
Pozdrawiam. Do następnego :*
Bohaterowie
Lucie Witt
"Nie chcę się przechwalać,
ale przeszłam więcej niż niejedna dziewczyna w moim wieku"
Severin Freund
"Do szczęścia brakuje mi tylko ciebie..."
Richard Freitag
"Kochasz ją? To walcz!"
Isabell Bieler
"Jestem miła? To tylko pozory"
UWAGA: Opowiadanie jest tylko moją wyobraźnią!
Subskrybuj:
Posty (Atom)